Mama Bubo - 20.století.mp3
P.S. Sond jedzie na wakacje. Pozdrawiam.
NIEREGULARNIK MUZYCZNY Muzyka naszych południowych sąsiadów. Nieważny gatunek, nieważny styl.
Kilka dni temu na moją skrzynkę dotarł list (od nadawcy M.W.) o takowej treści
Witam :)
Co do czeskiej muzyki, a raczej muzyki z dawnej Czechosłowacji rad byłbym, gdyby kiedyś pojawiły się tutaj na blogu nagrania grupy Mama Bubo. Poza albumem "Planeta Haj" z 1985 wszystkie pozostałe wydane na kasetach są nie do zdobycia, a to nietuzinkowy i bardzo ciekawy zespół. Chyba tylko do Ayi RL można ich porównać, jeśli chodzi o polskie grupy - a i tak trzeba dodać, że oprócz kontestacji i ponurości jest też dużo a jakże czeskiego humoru, czego u Ayi nie ma. Poza tym chętnie posłuchałbym Dalibora Jandy... Vsehni na Mars? Czy jakoś tak...fajna była ta płyta bodajże z 1986.
Polecam za to Ok Band - świetny czeski synth-pop, coś w stylu Soft Cell, oraz mój ulubiony czeski zespół Precedens. Ichniejszy Lombard, ale bardzo fajnie grają, z charakterem, a pierwszy album to mistrzostwo gatunku. Dla mnie nawet przebija naszych z Ostrowską na czele.
Tak w ogóle to powstał film Hudba 85, który można porównać do naszej Fali z Jarocina 1985. Ten sam rok, i tak jak u nas prezentowane są tam zespoły rockowe z podziemia - na You Tube są fragmenty, nawet łatwiej dotrzeć do nich poprzez Mama Bubo właśnie. Chętnie dorwałbym gdzieś nagrania tych kapel, ale nie ma gdzie :/.
No, jest jeszcze Hrdinove Nove Fronty - z tej kapeli wywodzi się XIII Stoleti ale to już gotyk/punk/nowa fala.
Poza tym podobają mi się longi Futurum i Progressu - to taki rock w stylu tego, co grały węgierskie kapele takie jak Omega. Słyszałem też o kapeli Prazski Vybor, ale ich samych już nie :/.
Zapomniałbym o najważniejszym – Plastic People of the Universe! To chyba legenda w Czechach. I każdy słyszał o słynnych procesach członków zespołu, chyba w 1976? W każdym razie chłopaki mieli problemy z władzą, a muzyka, cóż… porównują niektórzy do Franka Zappy. Ja tam nie wiem, ale wiem, że tak jak oni grają, to nikt u nas, czy w ogóle nigdzie nie gra. Jeden z najlepszych zespołów Czeskich z ambitniejszej półki.
Na podsumowanie dodam, że poszukuję nagrań zespołu okrzykniętego czołowym przedstawicielem new romantic w Czechosłowacji - Rio. Głównym kompozytorem stojącym za tym zespołem był niejaki Roman Pokorny. Na You Tube można znaleźć jakieś teledyski. Ciekaw jestem czy pozostawili po sobie jakiegoś Long Playa.
W zasadzie ten wycinek muzki Czeskiej/Czechosłowackiej jest mi znany najbardziej. Domyślam się, że jest tego wiele więcej, ale ciężko się dokopać pewnych rzeczy… bez Internetu połowy tych wykonawców w życiu bym nie usłyszał, ot smutna prawda :/.
W ogóle mam wrażenie, że w Polsce bardziej rozreklamowany/lub bardziej znany/lub bardziej popularny był rock węgierski i jugosłowiański. Kogo nie zapytać to zna Omegę, Locomotiv GT i szereg innych kapel z Węgier, czy nawet Jugosłowiański Elektrićni Orgazam co najmniej (a było więcej zespołów równie dobrych np. Dorian Gray, BOA czy Katarina Velika). Ale jak zapytać o kapele Czeskie – cisza. Nikt nic nie wie! Czeski film. Pomijam Karela Gotta i innych pieśniarzy – nie ten klimat. Nawet już z NRD więcej zespołów ludzie znają (ja osobiście tylko dwa – Skorpio i Puhdys. Ciężko się dokopać do innych). A dodam, że jakiś czas temu dotarłem do informacji na temat zespołów Litewskich i Łotewskich! I chociaż zdobyć tego nie ma jak, ale zapowiadają się ciekawie. Nie posądzałem ich o tak interesującą scenę muzyczną, coś zupełnie innego niż w innych krajach bloku lat 80-tych. Bułgaria to dla mnie przede wszystkim FSB. Dobra kapela, fajne albumy, solidne granie w stylu tego, co u nas zna się jako „Muzyka Młodej Generacji”. Później poszli w syntezatory i elektronikę. Ale jak nie patrzeć, to jednak sceny muzyczne naszych sąsiadów to dla nas „dziewiczy teren” i niewątpliwie taki by był nadal gdyby nie sieć. Dużo traciłem nie znając takiej muzyki, i interesując się tylko zachodnimi kapelami, głównie z Anglii czy Ameryki. Jednak nie tylko „u nas” coś się działo, a mity o „Polsce – najbardziej zachodnim kraju bloku komunistycznego” naprawdę mnie denerwują. Mówić tak mogą tylko ignoranci, którzy nie wiedzą jak wiele działo się choćby w muzyce u naszych sąsiadów. Na ich tle czasami wypadami rzeczywiście nieźle, ale czasami też żenująco. Niektóre kapele węgierskie, jugosłowiańskie, czy czechosłowackie na stałe weszły do mojego „kanonu” i dały pewien powiew świeżości. Ba, niektórych mi się lepiej słucha niż naszych rodzimych artystów, nawet tych zasłużonych. Jakoś częściej sięgam po to, co nie było mi znane a okazało się nawet lepsze od „wielkich” albumów naszych „gigantów”… ale to co naprawdę było dobre lubię nadal (ot, choćby Brygada Kryzys, John Porter, Maanam…). Tak to było… :/.
Pozdrawiam
Miłośnik muzyki regionu (i nie tylko)