czwartek, 30 kwietnia 2009

Mama Bubo - 20.stoleti




Zawsze na wyższym poziomie niż oficjalna muzyka propagowana w czeskich mediach lat 80. Nazwijmy to wstępem do podróży w odleglejszą niż zazwyczaj przeszłość...

Mama Bubo - 20.století.mp3


P.S. Sond jedzie na wakacje. Pozdrawiam.

wtorek, 28 kwietnia 2009

List na kdonamojemisto@gmail.com

Mama Bubo


Kilka dni temu na moją skrzynkę dotarł list (od nadawcy M.W.) o takowej treści


Witam :)

Co do czeskiej muzyki, a raczej muzyki z dawnej Czechosłowacji rad byłbym, gdyby kiedyś pojawiły się tutaj na blogu nagrania grupy Mama Bubo. Poza albumem "Planeta Haj" z 1985 wszystkie pozostałe wydane na kasetach są nie do zdobycia, a to nietuzinkowy i bardzo ciekawy zespół. Chyba tylko do Ayi RL można ich porównać, jeśli chodzi o polskie grupy - a i tak trzeba dodać, że oprócz kontestacji i ponurości jest też dużo a jakże czeskiego humoru, czego u Ayi nie ma. Poza tym chętnie posłuchałbym Dalibora Jandy... Vsehni na Mars? Czy jakoś tak...fajna była ta płyta bodajże z 1986.

Polecam za to Ok Band - świetny czeski synth-pop, coś w stylu Soft Cell, oraz mój ulubiony czeski zespół Precedens. Ichniejszy Lombard, ale bardzo fajnie grają, z charakterem, a pierwszy album to mistrzostwo gatunku. Dla mnie nawet przebija naszych z Ostrowską na czele.

Tak w ogóle to powstał film Hudba 85, który można porównać do naszej Fali z Jarocina 1985. Ten sam rok, i tak jak u nas prezentowane są tam zespoły rockowe z podziemia - na You Tube są fragmenty, nawet łatwiej dotrzeć do nich poprzez Mama Bubo właśnie. Chętnie dorwałbym gdzieś nagrania tych kapel, ale nie ma gdzie :/.

No, jest jeszcze Hrdinove Nove Fronty - z tej kapeli wywodzi się XIII Stoleti ale to już gotyk/punk/nowa fala.

Poza tym podobają mi się longi Futurum i Progressu - to taki rock w stylu tego, co grały węgierskie kapele takie jak Omega. Słyszałem też o kapeli Prazski Vybor, ale ich samych już nie :/.

Zapomniałbym o najważniejszym – Plastic People of the Universe! To chyba legenda w Czechach. I każdy słyszał o słynnych procesach członków zespołu, chyba w 1976? W każdym razie chłopaki mieli problemy z władzą, a muzyka, cóż… porównują niektórzy do Franka Zappy. Ja tam nie wiem, ale wiem, że tak jak oni grają, to nikt u nas, czy w ogóle nigdzie nie gra. Jeden z najlepszych zespołów Czeskich z ambitniejszej półki.

Na podsumowanie dodam, że poszukuję nagrań zespołu okrzykniętego czołowym przedstawicielem new romantic w Czechosłowacji - Rio. Głównym kompozytorem stojącym za tym zespołem był niejaki Roman Pokorny. Na You Tube można znaleźć jakieś teledyski. Ciekaw jestem czy pozostawili po sobie jakiegoś Long Playa.

W zasadzie ten wycinek muzki Czeskiej/Czechosłowackiej jest mi znany najbardziej. Domyślam się, że jest tego wiele więcej, ale ciężko się dokopać pewnych rzeczy… bez Internetu połowy tych wykonawców w życiu bym nie usłyszał, ot smutna prawda :/.

W ogóle mam wrażenie, że w Polsce bardziej rozreklamowany/lub bardziej znany/lub bardziej popularny był rock węgierski i jugosłowiański. Kogo nie zapytać to zna Omegę, Locomotiv GT i szereg innych kapel z Węgier, czy nawet Jugosłowiański Elektrićni Orgazam co najmniej (a było więcej zespołów równie dobrych np. Dorian Gray, BOA czy Katarina Velika). Ale jak zapytać o kapele Czeskie – cisza. Nikt nic nie wie! Czeski film. Pomijam Karela Gotta i innych pieśniarzy – nie ten klimat. Nawet już z NRD więcej zespołów ludzie znają (ja osobiście tylko dwa – Skorpio i Puhdys. Ciężko się dokopać do innych). A dodam, że jakiś czas temu dotarłem do informacji na temat zespołów Litewskich i Łotewskich! I chociaż zdobyć tego nie ma jak, ale zapowiadają się ciekawie. Nie posądzałem ich o tak interesującą scenę muzyczną, coś zupełnie innego niż w innych krajach bloku lat 80-tych. Bułgaria to dla mnie przede wszystkim FSB. Dobra kapela, fajne albumy, solidne granie w stylu tego, co u nas zna się jako „Muzyka Młodej Generacji”. Później poszli w syntezatory i elektronikę. Ale jak nie patrzeć, to jednak sceny muzyczne naszych sąsiadów to dla nas „dziewiczy teren” i niewątpliwie taki by był nadal gdyby nie sieć. Dużo traciłem nie znając takiej muzyki, i interesując się tylko zachodnimi kapelami, głównie z Anglii czy Ameryki. Jednak nie tylko „u nas” coś się działo, a mity o „Polsce – najbardziej zachodnim kraju bloku komunistycznego” naprawdę mnie denerwują. Mówić tak mogą tylko ignoranci, którzy nie wiedzą jak wiele działo się choćby w muzyce u naszych sąsiadów. Na ich tle czasami wypadami rzeczywiście nieźle, ale czasami też żenująco. Niektóre kapele węgierskie, jugosłowiańskie, czy czechosłowackie na stałe weszły do mojego „kanonu” i dały pewien powiew świeżości. Ba, niektórych mi się lepiej słucha niż naszych rodzimych artystów, nawet tych zasłużonych. Jakoś częściej sięgam po to, co nie było mi znane a okazało się nawet lepsze od „wielkich” albumów naszych „gigantów”… ale to co naprawdę było dobre lubię nadal (ot, choćby Brygada Kryzys, John Porter, Maanam…). Tak to było… :/.

Pozdrawiam


Miłośnik muzyki regionu (i nie tylko)


Więcej takich wiadomości proszę : ) Przyznam się do sporej niewiedzy o niektórych z wymienionych tu artystów. Ale to dobrze: wiem, czego nie wiem. Pozostaje tylko nadrobić i dzielić się tą wiedzą z Wami. Póki, co gdy będę się dokształcał mam dla Was kilka propozycji od siebie. Ale to w przyszłości, więc pozostaje czekać.


W przygotowaniu:
Tata Bojs - Futuretro
Mama Bubo - Planeta Haj


piątek, 24 kwietnia 2009

Sunshine - Dreamer (2007)


Sunshine ma za sobą występy w USA, Rosji, Francji czy Japonii. Ich płyty wydaje m.in. Universal. Grają indie rocka, w postaci najłatwiej gatunkowo rozpoznawalnej. Kiedyś o Sunshine pisano najsłynniejsza czeska kapela, której nikt w Czechach nie zna. Ta sytuacja do dziś na pewno się zmieniła, ale to jeszcze jeden z dowodów na to, że czasem trzeba zaistnieć poza granicami własnego kraju, aby móc później zdobyć sławę w rodzimych stronach.



Utworami z ostatniego wydanego przez Sunshine albumu o tytule Dreamer, zachwycali się nie tylko czescy ale i zagraniczni krytycy. Taki to fenomen indie rocka, którego nie zawsze jestem fanem. W przypadku Sunshine jednak daję im spory kredyt zaufania. Może dlatego, że taka formuła tego bardzo rozpowszechnionego gatunku mi odpowiada. Płyta Dreamer zawiera wszystko to, co zawsze rozumiałem pod pojęciem indie rocka. Ostatnimi czasy tak naprawdę to już nie wiem co jest indie, a co nie i kto, jaki sukces powinien osiągnąć. Ale jeżeli Piotr Stelmach swojego czasu z uporem maniaka promował Muchy na antenie Trójki, to Sunshine na pewno zasługuje na miejsce na tym blogu. Fani indie powinni być zadowoleni.
Jak zawsze pozostawię Wam coś do odsłuchu, całej płyty szukajcie na własną rękę, bo jak już niegdyś zastrzegłem, pełnych albumów nie udostępniam.

Sunshine - Days Will Never Be The Same.mp3

Sunshine - Pull The Trigger.mp3

Oficjalny Sunshine

Nieoficjalny Sunshine

wtorek, 21 kwietnia 2009

Monkey Business - Why Be In When You Could Be Out (2000)


Prądu prozachodniego w muzyce czeskiej kontynuacja. Czasem zdarza się tak, że debiutancki album zespołu staje się najważniejszą pozycją w jego dyskografii. Nie wiem dokładnie jak jest w przypadku Monkey Business, ale ich wydany w 2000 roku Why Be In When You Could Be Out, zaliczany jest do najwybitniejszych osiągnięć czeskiej muzyki popularnej. 12 utworów, które napełnią was pozytywną energią i przypomną zwiotczałym kościom, że istnieje jeszcze coś takiego jak motoryka.
Skąd wziął się Monkey Business? Głównie z wielkiej pracowitości i rozparcelowania jaźni Romana Holego, producenta i frontmana projektów J.A.R. i Sexy Dancers. Do współpracy namówił kolejnych muzyków w tym wokalistę Matthew Rupperta.

Roman Holý

Czym jest Monkey Business? To kopalnia funkowych dźwięków i ekspresja pozytywnych emocji. Ale nie tylko, bo i na chwilę zadumy i refleksji przy spokojniejszych dźwiękach też można liczyć. Produkcja na bardzo dobrym poziomie i muzyczny warsztat z najwyższej półki. Na Why Be In... zagraniczni goście to amerykański puzonista jazzowy i funkowy Fred Wesley (ponoć najbardziej znany ze współpracy z Jamesem Brownem) i David Williams, zmarły w tym roku gitarzysta wspierający m.in. Bryana Ferry'ego, Madonnę czy Michaela Jacksona.
Ponownie wszyscy przerażeni brzmieniem języka czeskiego nie muszą drżeć ze strachu. Monkey Business nagrywa swe utwory w języku angielskim, choć nie tylko :). Jak funk to funk.


Oficjalna strona zespołu

piątek, 17 kwietnia 2009

Eggnoise - Albumen (2007)


Albumen formacji Eggnoise to podobno jeden z najlepszych albumów w historii czeskiej muzyki. Eklektyczny, zachwycający, denerwujący miejscami. Najważniejsze jest to, że nie da się przejść obok niego obojętnie. Głównodowodzącym na tej płycie jest jazz (nawet w wersji bigbandowej), przewija się funk, rock i jego progresywna odmiana. Czasem przytrafi się nawet odrobina world music. Esksperymentowali chłopaki i to zdrowo.

Koncert w Bratysławie 12.02.2008 (fot.Filip Drábek; źródło http://www.muzikus.cz)

Znajdziecie tutaj sporo fantastycznych melodii, kilka naprawdę pierwszej klasy perełek. Tu hukną, tam zaczarują i uspokoją. Warto poświęcić choćby chwilę na zapoznanie się z twórczością Czechów. A przynajmniej chwilę zapewnią wam trzy poniższe utwory. Zakochałem się w utworze Home i będę go bronił jak niepodległości. Za to jeżeli chodzi o Anytime VII, nie mogę sobie przypomnieć skąd znam powtarzający się w tym utworze motyw. Ale nieważne. Wsiąkajcie w Eggnoise i ich Albumen.




Oficjalna strona Eggnoise

Eggnoise na MySpace

Eggnoise na koncertach

Recenzja zbiorcza Albumen na musicserver.cz

czwartek, 9 kwietnia 2009

Blue Effect

Przedświątecznie i krótko. Dzisiaj po raz pierwszy w karierze blogowicza posłużę się teledyskiem z youtube. W razie uwag: tak to jest czeski zespół :) Jak mam nadzieję zauważycie, że z tej melodii skorzystał jeden z wykonawców muzyki pop. Wesołych Świąt i wszystkiego dobrego. Pozdrawiam.

sond